strona główna

środa, 30 grudnia 2015

Iguazu - ulewa życia

Ostatnio było raźniej, gdyż przyleciała do nas Rodzinka z dalekiego wschodu w składzie mama Aga i Sajmon i razem pojechaliśmy do Parku Narodowego Iguazu po stronie argentyńskiej. Zbyt wielu zdjęć nie zrobiliśmy, nie zobaczyliśmy też wszystkiego (bo walczyliśmy o przetrwanie) ale dzień jak najbardziej zaliczamy do fantastycznych!
Podpłynęliśmy pod wodospady, co zadziałało jak prawdziwy prysznic. Opcja niestety dodatkowo płatna. Łódka podpływała tak blisko, że woda oblewała nas z każdej strony. Wodospad z dołu jest bardziej potulny niż z góry. Jednak i tak wzbudza niezły szacun jako potęga natury. 
Zajarani, że przebraliśmy ciuchy na suche, wsiedliśmy do turystycznego jeepa bez dachu i pocisnęliśmy przez dżunglę. Nasze suche chwile nie trwały długo, bo po kilku minutach zaczęło tak lać, że zrozumieliśmy co to las deszczowy. Padało jak nigdy, nigdzie. Mokrzy lataliśmy tu i tam,żeby conieco zobaczyć. Worki wodoodporne uratowały nasze sprzęty. Największe wrażenie zrobił na nas wodospad Garganta del Diablo, prezentujący się tak groźnie a jednocześnie pięknie. Olbrzymia dziura, która wciąga hektolitry wody. W dodatku kolor miała karmelowy. Staliśmy tuż nad przepaścią. Niesamowiteeee. Na maksa polecamy to zobaczyć, szczególnie deszczową porą (można zaopatrzyć się w pelerynki), kiedy wszystko staje się tam jeszcze bardziej pikantne. :)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz