strona główna

sobota, 21 listopada 2015

Dalsza podróż & sylwester w Rio

Cordoba dobiega końca, ale cieszymy się, bo przed nami raaaj. W piątek w nocy ruszamy dalej. Jedziemy do Mendozy i Santiago de Chile. Wydaliśmy na bilety jak zawsze sporo, bo Argentyna do podróżowania niestety nie jest tania. Wynajem samochodów, loty międzymiastowe, autobusy, wszystko co dotyczy transportu jest drogie, na tyle, że aż boli, jak dochodzi do płacenia. Miejsca bardzo są od siebie oddalone: przykładowy dystans Jujuy - Buenos Aires (1500km, 26 godzin jazdy) kosztuje 1400 ARS = powyżej 300 pln. Oprócz cen biletów, mamy też dosyć tutejszej inflacji, którą odczuliśmy nawet przy tak krótkim pobycie.
Ostatnio bilety autobusowe, na tzw. miejskie colectivo, podrożały o 2 peso, z dnia na dzień.  Pamiętajcie, żeby w Argentynie zawsze zabezpieczyć się pod względem ilości dolarów. Bo kiedy się skończą, to z bankomatu wyciągacie już tylko peso, co oznacza, że płacicie po kursie oficjalnym. Plus prowizja od wypłaty gotówki to ok. 7 euro, a maksymalnie za jednym razem można wziąć tylko 1500 ARS.
Wracając do planu dalszego tripa, po stolicy Chile, odwiedzamy Atacamę (laguny, gejzery, dolina księżycowa) i stamtąd wracamy jeszcze na chwilę do Argentyny, żeby zobaczyć piękne Humahuaca, położone 2936 m.n.p.m., z którego łatwo przemieścić się pod kolorowe góry. Trochę boimy się o samopoczucie, bo ponoć ciężko bywa na takich wysokościach. Później powrót na chwilę do Buenos Aires, wodospady Iguazu i… wjeżdżamy do Brazylii. I zacznie się plażowanie…i cieplejsza część tripa. I nawet udało się zabookować mieszkanie na sylwestra w Rio de Janeiro! uuuuu

A co się działo w Cordobie?

Oprócz wolontariatu, co tygodniowych asado (grillów) i normalnego życia z użyciem hiszpańskiego, którego ciągle się uczymy, to niewiele, ponieważ dużo czasu zajęło nam planowanie kolejnych destynacji. Chcemy mieć wszystko ogarnięte na tyle, żeby zobaczyć jak najwięcej. Czasochłonne planowanie, ale wiemy, że nie pominęliśmy żadnej perełki. Nasza lista miejsc wygląda elegancko! Jedynie hostele i przejazdy będą spontaniczne, a docelowe punkty mamy ustalone i nie możemy się ich doczekać. 
Jednak jeden weekend mieliśmy tutaj bardzo aktywny. Pojechaliśmy do Parku Narodowego Quebrada del Condorito. Trekking tam jest łatwy i spokojny, ale kierowca autobusu wysadza ludzi na środku drogi, na dziko! Nie ma żadnego przystanku, musisz sam na własną rękę znaleźć park, oddalony o 2 km i później o konkretnej godzinie złapać jakoś autobus na stopa. Natępnie przemieściliśmy się do Carol Paz, żeby wziąć udział w biegu na 10 km. I nawet wrzucili nasze zdjęcie do gazety huhu.
A w ramach naszych europejskich dań, to przygotowaliśmy dla tutejszych znajomych placki ziemniaczane z gulaszem i było pysznie.
Też zjedliśmy tu pierogi – tyle szczęścia. Okazało się, że funkcjonuje w Cordobie stowarzyszenie o nazwie Nueva Cordoba, które interesuje się kulturą polską. Członkowie albo mają rodziny w Pl, albo po prostu podoba im się nasza polska kultura.
Cordoba sama w sobie jest całkiem przyjemna. Raz odwiedzając znajomą wylądowaliśmy na dachu jej budynku, gdzie był basen i niezłe widoki na miasto.
W sumie żyliśmy tu jak we Wrocławiu. Ale Wrocław jest piękniejszy. <3
Emotikon heart






























niedziela, 15 listopada 2015

Aktualne ceny w Argentynie i Chile – końcówka 2015

Pomocne info dla tych, którzy się wybierają lub są zainteresowani


Argentyna: Kurs argentyńskiego peso (ARS) 1PLN to +- 4 ARS (1USD=15.5peso)
Chile: Kurs chilijskiego peso (CLP) 1PLN to +- 170 CLP (1USD=680peso)


Buenos Aires

Hostele: duży wybór hosteli ceny od najtańszych, najbrudniejszych ok. 100 ARS za noc do średniej klasy, czystych w cenie 160 ARS za dorm (pokój wieloosobowy). Przy rezerwacji hostelu przez hostelbookers itd. cena pokoi podawana jest w zł po oficjalnym kursie, więc jak przyjedziecie już do Argentyny i wymienicie sobie kasę, wszystko staje się prawie dwa razy tańsze.

Autobus z lotniska AEP w Buenos Aires do centrum: 3,5 ARS (przystanek zaraz po wyjściu z lotniska) – jeżeli nie macie karty autobusowej SUBE , zapytajcie kogoś na przystanku czy nie możecie mu dać gotówki a on skasuje za was bilet.
Dla porównania taksówka 200-250 ARS. Uważajcie na taksówkarzy jak nie macie argentyńskich zapewne przeliczą wam dolary po oficjalnym kursie.

Autobus z lotniska EZE 40km od centrum, koszt ok. 10 ARS, 2h godziny jazdy. Taksówka bankowo ponad 300 ARS.

Autobusy miejskie: musisz kupić kartę SUBE (koszt 30 ARS) i w prawie każdym kiosku jest możliwość jej doładowania. Koszt jednorazowego przejazdu w zależności od odległości 3,5-6 ARS.

Loty –  w przypadku lotów na terenie Argentyny najlepsze ceny można znaleźć w ofercie lini lotniczych Areolineas Argentinas. Trasa np. Buenos Aires – Ushuaia ok 180-200 USD. Zawsze taniej jest kupić bilety nawet 2-3 dni przed wylotem za peso argentyńskie wymienione na nieoficjalnym rynku, niż bukować bilety wcześniej płacąc dolarami lub euro.


Ushuaia

Hostele: najtańsze kierowane dla backpakersów, jak prawie wszystkie oferty tam się znajdujące, od 200 ARS za nockę w dormie – taniej nie znajdziecie. Polecamy hostel Cruz Del Sur.

Autobusy / Park Narodowy / taxi

Taksówka z lotniska do centrum miasta 100 ARS

Autobus w dwie strony z centrum do Parku Narodowego Tierra del Fuego 180 ARS
Autobus w dwie strony z centrum do Jeziora Esmeralda 250 ARS
Autobus z Ushuaia do Punta Arenas(Chile) ok. 900 ARS

Rejs statkiem przez kanał Beagle, trekking po wyspie, na której znajdują się pingwiny 700ARS / rejs bez opcji trekkingu po wyspie 600 ARS.

Autobus z Ushuaia do Punta Arenas(Chile) ok. 900 ARS
Autobus z Punta Arenas do Puerto Natales 6000 CLP


Puerto Natales (Chile)

Hostele: miasto oferuje nam dużą liczbę miejscówek do spania z uwagi na to, że prawie każda osoba planująca wypad do Parku narodowego Torres Del Paine startuje właśnie stąd.  Przykładowa cena w dormie ok 11000 CLP, pokój prywatny 2-os. 25000 CLP  w Tin-house, polecamy serdecznie!!!

Autobus na trasie Puerto Natales – Torres del Paine (w jedną stronę 8000 CLP, w 2 strony 15000 CLP)


Torres Del Paine (wstęp do Parku 18000 CLP/os)

Spaliśmy tylko na campingach, cena za osobę ok 7000-8000 CLP za noc. Za łóżko w schronisku (pokój wieloosobowy) ok. 25000-30000 CLP. Jedzenie zabraliśmy ze sobą do parku. Za pomocą turystycznej gazówki jest się w stanie przeżyć 4-5 dni w Parku robiąc zakupy w Puerto Natales za ok. 150zł/os. Dla przykładu koszt kolacji w schronisku ok 70-80 USD drogooooooo!

Autobus Puerto Natales – El Calafate 15000 CLP


El Calafate

Hostele: ceny łóżka w dormie zaczynają się od 200 ARS, prywatny pokój 2os. 800 ARS, polecamy Calafate hostel.

Minitreking po lodowcu Perito Moreno 1500 ARS (100USD), wstęp do Parku Narodowego Los Glaciares 260 ARS.

Autobus El Calafate – El Chalten 360 ARS, polecamy stopa na tej trasie, wszyscy kierowcy jak już jadą to w kierunku el Chalten ;)


El Chalten

Hostele: tutaj ceny są troszkę niższe w porównaniu do El Calafate i Ushuaia, zaczynają się od 130-150 ARS za nockę w dormie.

Park Narodowy / Fitz Roy – wszystkie szlaki są darmowe, za nic nie trzeba płacić

Autobus: El Chalten – Bariloche 1200-1500 ARS zależy od tego kiedy kupisz i czy skusisz się na opcję CAMA czy SEMI-CAMA. Krótko , dużej różnicy nie ma w komforcie jazdy. Czas ponad 20h.


Bariloche

Hostele:  podobne jak w El Chalten, większy wybór z uwagi na większe rozmiary miasta, przypominamy El Chalten (aż/tylko 300 mieszkańców). Ceny noclegów zaczynają się od 120 ARS. Ceny hosteli znajdujących się bliżej wyciągów narciarskich są troszkę wyższe. My spaliśmy w hostelu PUDU mega miła atmosfera, hostel z polecenia, my polecamy dalej! Super widok przy porannej kawce.

Transport publiczny: ta sama karta SUBE co w Buenos Aires.

Autobus: Bariloche – Cordoba / Buenos Aires koszt ok 1200-1500 ARS czas ok 22h.


Cordoba

Hostel, w którym przebywamy w Cordobie, oferuje nockę w pokoju 6-8 os za 140 ARS, myślę że można znaleźć taniej i ładniej, wystarczy trochę poszukać ;)

Transport publiczny najdroższy w Argentynie – koszt karty RED BUS 25 ARS, jednorazowy przejazd ponad 8ARS. Bardziej opłaca się jeździć taksówką, te są bardzo tanie, przykładowo 15-20 przecznic 20-25 ARS.


PS. Pozdrawiamy z Cordoby!! Na zdjęciu Park Narodowy Quebrada del Condorito ;)


środa, 4 listopada 2015

Cordoba, Argentyna

Siedzimy już sobie dwa tygodnie w Cordobie i tym samym ponad miesiąc w Argentynie, co dało nam dużo obserwacji na temat tego długiego kraju.:) Patagonia była bardzo zajawkowa, ciężko będzie przebić takie miejscówki życiówki! Jednak planując pobyt w kolejnych krajach, wiemy, że zobaczymy jeszcze wyjątkowe miejsca. Teraz spędzamy czas w mieście, więc z dala od natury i tych wszystkich pięknych widoków, a trafianie na nie najbardziej nam się podoba. Może uda nam się skoczyć na północ do Jujuy, Salty, są tam piękne, kolorowe góry i wszędzie rosną kaktusy - klimat idealny pod nas, polecamy, gdyby ktoś wybierał się do Ameryki Płd. Niedługo mamy wypad do Parku Narodowego Quebrada del Condorito, znajdującego się w prowincji, w której przebywamy teraz. Ogólnie ciężko się stąd ruszyć dalej, np. na weekend, bo odległości w Argentynie przerażają. Już nigdy nie powiemy, że Warszawa jest daleko od Wrocławia, albo, że dojechać nad morze to męczarnia. ;d Tutaj bywa, że trzeba posiedzieć w autobusie całe doby, żeby dostać się do celu. Są też loty międzymiastowe, ale dla obcokrajowców to droższa sprawa.
W Cordobie poznaliśmy super ludzi z Brazylii, Kolumbii, Wenezueli, Niemiec, Belgii, Meksyku, Holandii, z którymi mieszkamy w jednym hostelu. Tradycją stało się, że co wtorek mamy najpyszniejszego grilla (steki!!!!), a co jakiś czas przygotowujemy sobie międzynarodowe dania. Ostatnio Claudia uczyła nas jak zrobić wenezuelskie empanadas, które były pyszne. Niedługo kolej na polską kuchnię – będzie ciężko, ale coś pogotujemy.
Głównie jesteśmy tu na wolontariacie z Aiesec, ale powodem pobytu jest tak naprawdę szybka nauka hiszpańskiego, poprzez pracę  z dziećmi, z którymi tylko w tym języku możemy się dogadać. Starsza grupa, bardziej świadoma, pyta nas jak się tu dostaliśmy, skoro Europa tak daleko. Widząc rynek wrocławski na prezentacji dzieci pytają czy te kamienice to nasze domy. Również zauważają różnice w wyglądzie, śmiejąc się z zielonych oczu!
A co do języka to tutejszy hiszpański jest hardkorowy. Akcent, niektóre słówka, ale przede wszystkim wymowa są trudne do zrozumienia. Dla zainteresowanych – zamiast II liczby pojedynczej używają III, i tak samo z wersją mnogą. Czyli jeżeli chcemy zapytać ziomków czy idą z nami na piwko, pytamy ,,idą z nami na piwko?’’, co można też rozumieć jako ,,państwo idą z nami?’’.
Ciekawe jest też to, że z powodu ciągłej inflacji ciężko jest złapać konkretne ceny w menu w restauracjach albo na produktach w sklepach, bo co chwilę się zmieniają. Bywa, że są nieaktualne. Nikt jednak nie ma z tym problemu, każdy wie, że tak to już w Argentynie jest.
Miasta są tu brudne, wszędzie leżą śmieci. Nawet po wyborach parlamentarnych mieszkańcy w ramach uciechy rozrzucali plakaty jednego z kandydatów, który przeszedł do drugiej rundy. Codziennie też spotyka się masę bezpańskich psów. Nie rozumiemy, dlaczego nie ma dla nich schronisk, tak jak w PL. Ponoć rząd nic z tym nie robi.
Daje się zauważyć, że Argentyńczycy to rasowi fani futbolu. W dniu meczu na ulicach jest spory hałas, bo kierowcy samochodów trąbią i wystawiają za okno flagi danego klubu piłkarskiego.
Ceny raz nas zaskakują pozytywnie, raz negatywnie. Przykładowo litr Bolsa kosztuje jedyne 45 peso -> 11zł, za to czekolada milka standardowego rozmiaru 10 zł.
Inne ceny: 1/4kg lodów 5zł <3 (w najlepszej lodziarni), litr dobrego wina 10zł (też w barach), nabiał drogi, mięso tanie, owoce i warzywa różnie. Ooo, to co nas irytuje – na każdym targu nie można samemu wybierać sobie owoców i warzyw, tylko podaje je sprzedawca, a później okazuje się, że połowa nie nadaje się do użytku.
Jedzenie jest pyszne, często jemy empanadas, czyli takie argentyńskie pierogi z różnym nadzieniem w środku, prosto z pieca. Lubimy też choripan, tutejsze hotdogi. Steki to mistrzostwo, a yerba jest wszędzie.:) Zamawiając yerbę w restauracjach dostaje się jedno mate z termosem ciepłej wody, co oznacza, że pije się z tego samego naczynia z całą resztą znajomych. Częstym widokiem są też młodzi ludzie pijący yerbę w różnych spotach w mieście.
Do piwkowania w Cordobie polecamy dzielnicę Güemes, gdzie są klimatyczne bary, a w Buenos Aires San Telmo.
Ludzie są tu przyjacielscy, nawet bardzo czule się ze sobą i z nami witają. Taki mają zwyczaj, że codziennie widząc się z kimkolwiek, pytają czy wszystko dobrze, dając całusa. Również tak robią faceci. Na początku nie mogliśmy się przyzwyczaić, bo  w Polsce trochę chłodniej traktuje się ludzi i wyskakiwaliśmy z wyciągniętą ręką, gotowi do zapoznania się, co było z kolei dziwne dla Argentyńczyków.
Sporo osób tutaj jest pochodzenia europejskiego, ma rodziny w Niemczech, Polsce, na Ukrainie lub we Włoszech, Francji. Za dużo nie wiedzą o tych państwach i swoich korzeniach, przeinaczają nazwiska, ale pamiętają i z chęcią wypytują o wszystko.
Buty na wielkich koturnach dalej dają o sobie znać i specjalnie je dla Was sfotografowaliśmy.